...
Po otrzymanej wiadomości od Dona, jak strzała pognałam do Belli. Don pisał, że pochodzi z Miłowa, że podobnie, jak ja znalazł się nieoczekiwanie w innych miejscu... To może być przełomowa informacja...
Miałam szczęście, Bella właśnie wracała z Kasandrą do domu. Od razu niemal jednym tchem opowiedziałam Belli o mailu.
Odniosłam wrażenie, że kiedy tylko padły słowa : Don Lotario zarówno Bella, jak i Kasandra pobladły. Ta druga spuściła głowę i poszła bez słowa do domu.
Bella pobłażliwie uśmiechnęła się i ostudziła mój zachwyt.
- Kotku, nie wiem, jak ci to wszystko wyjaśnić. Don Lotario, to najokrutniejszy, najbardziej krnąbrny lowelas wszech czasów. Kasandra nie do końca wszystko kojarzy ale ja pamiętam, że w Miłowie nieomal został moim zięciem... a może i... nie ważne. Zresztą, co ja będę mówić, chodź ze mną...
Bella zabrała mnie do Oazy Zdrój, w okolice domu sióstr Kaliente.
- Widzisz tego bruneta w czerwonej koszulce? To Don, Don Lotario. Kręci z siostrami Kaliente. Wciąż coś knują... ja to wiem. Wszystko możliwe, że za moim zniknięciem z Miłowa, z Dwójki też stała ta właśnie grupa simów. Chociaż mówiono o kosmitach.
- Nic z tego nie rozumiem. Myślałam, że chciałaś opuścić Miłowo i Sunset Valley, że celowo wybrałaś Wierzbową Zatoczkę.
- Tak, kocham to miejsce, ale raczej nie miałam wyboru. Nie szukałam z takim zapałem, jak ty, ucieczki z tego pięknego miejsca.
- Wiesz Bellu, ja szukam tylko swojej tożsamości.
- Ale to może być bardzo niebezpieczne!
Bella miała stuprocentową rację. To było bardzo niebezpieczne! Wiedziała to też osoba stojąca w oddali, w swojej bordowej sukience.
Osoba, która nieco przypominała ...
W piątek tuż przed weekendem przyszło mi stanąć przed dziwnym wyborem. Niczym w szekspirowskim : "Być albo nie być?", miałam się opowiedzieć : Będę dobra, czy zła?
Nie wiem, jestem jaka jestem : raz dobra, raz nie. Zycie!
A tak na marginesie, to: co to znaczy wybierać w mojej karierze, między dobrem a złem? Tutaj należy po prostu dobrze pracować, więc wypełniam kolejne zadania. Budowa rakiety - 10 minut;
Zbieranie skałek - sztuk 10.
To zadanie uwielbiam, dzięki niemu mam dodatkowe środki finansowe. Miałam też nadzieję, że uda mi się w końcu skończyć kolejny etap aspiracji życiowej, ale mimo kopania i zbierania, nie skompletowałam żadnej kolekcji. I to mnie bardzo smuci:(
Weekend! Jej! Nareszcie mogłam pospać sobie do samej 10.00;Musiałam zrezygnować z pysznej, porannej kawki, bo oczywiście nie mam ekspresu. Ale mogłam sobie spokojnie przeglądnąć strony internetowe, założyć nowe posty na różnych forach, opisując swoją sytuację, rozesłać zapytania. Może ktoś się odezwie...
A potem Bella zaprosiła mnie na spacer po Wierzbowej Zatoczce. Pokazywała mi swoje ulubione miejsca, dzięki którym chciała tutaj pozostać. W końcu zaprezentowała mi piękną, zbudowaną w stylu kolonialnym willę, jako obiekt swoich marzeń:
- Wiem, że raczej nigdy tutaj nie zamieszkam, ale miło było pomarzyć, że może kiedyś to sie stanie.
- Ten dom? Naprawdę? - dla mnie był to to zwykły, duży dom.
Usiadłyśmy w milczeniu na ławeczce. W końcu Bella cicho powiedziała:
- Czy naprawdę nie mogłabyś tutaj zostać? Po prostu zostać, bez narażania się na niebezpieczeństwo.
Milczałam, bo nie mogłam tego jej obiecać. Wiedziałam, że Bella boi się nie tylko o mnie. To mogło dosięgnąć i jej rodzinę. Zrobiło się strasznie poważnie. W końcu Bella "wyjęła"asa z rękawa i powiedziała:
- Jest takie miejsce, które cię całkowicie oczaruje i sprawi, że Czwórkowa kraina stanie się twoim najlepszym miejscem w Simlandii.
I zaprowadziła mnie do drzewa, a właściwie do jego wnętrza.
- I jak? - zapytała, a mnie jedyne co przyszło do głowy, to :
- Ale czad!
Jak mogłabym nie pokochać tego miejsca, tu jest jak w bajce. Brakuje jedynie latających wróżek i jednorożców.
Są tu złote rybki, które kto wie, kto wie, może spełnią choć jedno z całej listy moich życzeń?
Rozumiem teraz dziwne przywiązanie Belli do tej okolicy, jednak ciężko mi jest podzielać jej szczęście. Wiem,że i ja byłabym tutaj najszczęśliwszym simem w simlandii, gdybym tylko znała swoje korzenie, wiedziała kim naprawdę jestem.
Chyba poczta w Wierzbowej Zatoczce przestała strajkować, bo zaczęły przychodzć do mnie pocztówki. Dzisiaj dostałam pocztówkę z Oazy Zdrój od niejakiego Dariusza Marzyciela (Darrena Dreamer'a)
Wiadomość, którą od niego otrzymałam, była dziwna. Dariusz pisał o swojej muzie Kasandrze Ćwir, którą zostawił w Miłowie. Ktoś obiecał mu sławę i pieniądze, jesli tylko przyjedzie do Oazy Zdrój. Kiedy jednak tu się zjawił - nie mógł już wrócić, utknął tam na dobre.
Być może i za tym stał Don Lotario. W końcu chciał się wżenić w majętną rodzinę Ćwirów. Napisałam o tym Dariuszowi.
Przesłał mi kilka swoich fotek z prośbą o pomoc. Nie chciałam jednak teraz niepokoić Belli. Nie po takim cudownie spędzonym popołudniu. A myślę, że tylko ona mogłaby tu pomóc.
W tak pięknych okolicznościach przyrody mój domek wydaje mi się strasznie brzydki. Nie stać mnie póki co na żadne remontowe szaleństwa, ale myślę, że czas na małą rozbudowę...
I tak zyskałam mały salonik i miejsce na mini jadalnię.
W pracy zbudowałam kolejny wynalazek. To antena satelitarna, która dzięki swoim promieniom może:
Opanować umysły i np. rozpocząć imprezę taneczną. Uwielbiam ten wynalazek!
Tym bardziej, że dzięki niemu dostałam kolejny awans - osiągając 6 poziom kariery naukowej.
Nie osiadłam na laurach. Awans zmotywował mnie do jeszcze cięższej pracy. I tak umiałam już zmodyfikować moje Magnum, dodając funkcję : Sprzątaj.
I zgadnijcie na kim przetestowałam jego nowe możliwości?
Ignacy coś tam ściemniał, że jest głodny, że boli go głowa, ale i tak poszedł sprzątać. Nie miał wyjścia!
Po powrocie z pracy, w skrzynce czekają na mnie kolejne pocztówki. Zawieszam je na tablicy. Nie mam czasu dzisiaj za nie podziękować, ponieważ zaprosiłam Bellę na kolację. Chcę pochwalić się nowym salonem i awansem.
Bella jest zachwycona tym, jak szybko udało mi się to wszystko osiągnąć. Kiedy tylko skończyła jeść, robi obchód po moim malutkim domku.
Postanawiam do niej dołączyć. Zastaję ją wpatrującą się w pocztówki na tablicy korkowej.
- Piękna kolekcja - mówi z lekkim smutkiem w głosie
- Dzięki, ta pośrodku jest z Księżycowych Jezior. Nigdy tam nie byłam, a ty słyszałaś o tej miejscowości, znasz ją?
- Tak, znam - odpowiada jeszcze ciszej - Tam jest mój grób!
Cdn.
Zapraszam do zobaczenia kolejnego odcinka serii pt.:
"Jestem Twoją siostrą i to nie jedyną!"
i wierzcie, wcale nie chodzi tutaj o Bellę...
Buziaki! Pa pa...