niedziela, 26 lipca 2015

03. Tajemnicza postać


Nie wiem, czy to przez nocne rozmowy z Bellą, czy przez parną, duszną noc... ale znów pojawiły się te obrazy...


Biegłam w deszczu, byłam przerażona.

Wiedziałam, że muszę szybko znaleźć się w tej dziwnej maszynie... Chodziło o moje życie!

Ktoś za mną biegł i krzyczał, nie wiem co, deszcz tłumił dźwięki. Biegła za mną kobieta i być może, jeszcze jedna postać...

  
Dziwne, ale doskonale pamiętam kod, który wystukałam na drzwiach maszyny: 12369
Portal otworzył swoje bijące światłem przejście, wskoczyłam...


Obudziłam się. Jestem zupełnie w innym miejscu.

Jak dobrze, to był tylko sen...

Przypomniałam sobie wczorajsze świętowanie. A tak, mam awans! 
Wariowałyśmy z Bellą przez całą noc. W końcu dorwałyśmy się do mojego domku i tak oto :


 Przebudowałyśmy nieco jego ściany. I uwaga! Szaleństwo : dodałyśmy okno (szt 1) i drzwi, jej!
 Nie jest niestety domalowany z zewnątrz do końca, bo oczywiście zabrakło mi kaski. Bella, co prawda, zaproponowała mi pomoc, ale nie zgodziłam się i pięknie podziękowałam. Do wszystkiego dojdę sama. Dam radę ! Mam aż 4 $, ale dam radę i już!


A teraz: dadam! Mam swój prysznic i własna, osobista toaleta. 
Nie wiedziałam, że można  się tak ucieszyć z zakupu kibelka. Jest śliczny, porcelanowy. 
Zrobiłam listę kolejnych zakupów.
Po pierwsze : łóżko, musi być w miarę wygodne. Po drugie : oświetlenie i po trzecie : tapety. O innych zakupach na razie nie myślę.

 Skupiam się na pracy, bo to klucz do sukcesu!  (o wypełnieniu wyzwania nie wspominając)  
Dzisiaj zrobiłam takie coś, co jest super i nazywa się : miotacz Sim-promieni. Fajne, nie?
Miałam go jakoś nazwać, więc wymyśliłam sobie, że będzie to moje MAGNUM.
I co? Czy ktoś mi teraz podskoczy? Mam MAGNUM i nie zawaham się go użyć!


No i dałam czadu! 
Może ja kiedyś byłam seryjnym mordercą? To strzelanie lodem strasznie mi się spodobało!


Chyba jednak nie byłam tym mordercą, bo strasznie mi się zrobiło żal Ignacego i go odkułam.


 Bidulek aż zniebieściał z tego zimna a ja udawałam głupa, że nie wiem o co chodzi i zajęłam się pracą. Rzeczywiście, jestem bardzo odważna:(

 Kolejny dzień w pracy to wieczne : 
Poproś współpracownika o metal, analizuj metal.
Poproś współpracownika o kryształ, analizuj kryształ.
Szału można dostać!
Ale cierpliwie wypełniałam zadania, co przyniosło upragniony awans. Hurra!
Jestem teraz Młodszą Majsterkowiczką. Już ja im zmajstruję kolejne, fajne wynalazki!

 Za zarobione pieniążki urządziłam sobie pokoik. Sprzedałam też to co dostałam za awans z wyposażenia (jakaś lampka i plakat) oraz skałki zebrane wokół laboratorium. Mogłam sobie pozwolić na zakup biurka i komputera. 
Ale super, teraz mogę poszukać  spokojnie jakiś śladów swojej przeszłości.

 
Taki "ślad" pojawił się niespodziewanie w sobotni poranek. 
W wolną sobotę, mogłam się wreszcie wyspać w wygodnym łóżeczku, do późnych godzin przedpołudniowych. A kiedy wstałam, zobaczyłam postać kobiety, szybko oddalającej się od mojego domu.

Wybiegłam z domu, ale nic z tego, nikogo tam nie było!
Znów opanowało mnie dziwne uczucie lęku...

Cdn.


Zapraszam w przyszłą niedzielę : 2 sierpnia,o 12.00
 Pa, pa Kochani!
 

niedziela, 19 lipca 2015

02. Prawie śmierć, prawie awans i prawie dom - ale damy radę!


Wtorek
Stan konta : 483 $
Kariera : (1) Technik Laboratoryjny
Do awansu : brakuje 1 przełomu naukowego
Wspomnienia z przeszlości : BRAK  (i to mnie dobija! Mam taką straszną pustkę w głowie a z drugiej strony, gdzieś tam czuję tęsknotę... Ale za kim, za czym?)

Nie pamiętam, czy mi się coś śniło w pierwszą noc, na mojej nowej parceli. Szkoda, bo podobno sny, jakie mamy w nowych miejscach często się spełniają.

Potem poczułam chłód zwiastujący rześki poranek. Nawet kawa nie była mi potrzebna żeby się dobudzić.

 To co od razu rzuciło się w oczy zaraz po wyjściu z namiotu, to piękny park sąsiadujący z moją parcelą. Dlaczego go wczesniej nie zauważyłam?

To co najbardziej mnie ucieszyło - to grządki, krzaczki z gałązkami uginającymi  się pod owocami truskawek. Były też jabłka a nawet kwiaty, które mogłam zebrać i sprzedać!

I oto zdobyłam pyszne,zdrowe śniadanko... To była jedna z tych chwil, kiedy czwórkowy świat wydaje mi się być moim bajkowym miejscem na ziemi.  Tak, niestety to była jedyna cudowna chwila w tym dniu... Bo potem:
Zaczęło się!
W pracy miałam sporo zadań w zasadzie prostych do wykonania. To takie nudne, rutynowe zajęcia. Skąd miałam wiedzieć, że wystarczy maleńka nieuwaga, sekunda dekoncentracji i jak nie trzaśnie, gruchnie...

I witałam się z Aniołami! Prawie zginęłam! Rany jak mnie uniosło i z jakim hukiem spadłam, rozprzestrzeniając płomienie wokół siebie. Zrobiło mi się słabo... odpłynęłam... nie pamietam.
Chociaż nie, coś mi mignęło, jakaś migawka krajobrazu, były bagna i las i...
To chyba był mój Twinbrook. Nie jestem pewna, lepiej nie będę o tym nikomu mówić.

 Kiedy się ocknęłam, nikt z moich współpracowników nawet nie zareagował. Co za Simy! Osmolona i nieco oszołomiona poszłam się umyć by po chwili wrócić do swoich obowiązków.

No ale jak pech, to pech. Maszyna wydała z siebie dziwny odgłos, puściła czarny dymek ze swojego mechanizmu i tyle. 
- Dlaczego? Dlaczego? - pytałam retorycznie wszechświat. Pozostawszy bez odpowiedzi strzeliłam focha, wielkiego focha na wszystko i wszystkich ... Wyszłam z laboratorium wściekła. W ramach uspokojenia się - poszukam skałek.
Chociaż się wzbogacę - myślałam, głupia ja...


Taa, super sie wzbogaciłam. O całe 33$, jej!


No ale chociaż parę skałek zwinęłam. Sprzedam je i może... nie wiem, może zacznę powoli budować swój dom.
No i postawiłam takie coś: bez okien i drzwi, taki prawie dom. Jestem wykończona. A wystarczyło żebym się trochę przyłożyła do pracy, skupiła i byłoby dużo lepiej. Już prawie miałam awans!
Może i głupio jest popełniać błędy, ale jeszcze głupiej jest nie wyciągać z nich wniosków. Następnego dnia byłam niczym:
Pracownik miesiąca!
Przodownik Pracy!
The Best Of... dopóki:
Jak nie gruchnie, huknie... O co chodzi?
I znów mroczki przed oczyma, znów wizja...
 Tym razem był to dom, być może mój dom. Duży, biały, z ryzalitem po prawej stronie... Obraz nagle rozmył się w mojej głowie, zostawiając dziwnie uczucie tęsknoty. Na pocieszenie, ten dzień zakończyłam awansem.
I tak zostałam: Początkującą Wynalazczynią i dostałam premię,  w zawrotnej wysokości : całe 192 $ 

No to sobie chociaż trochę po griluję bez zaciskania pasa. Nie spodziewałam się, że zastanie mnie w takich okolicznościach Bella, sunąca z wielką gracją w pięknej, czerwonej kreacji...
- Co tam słychać kochana u ciebie? Nie odwiedzasz nas, nie dajesz znaku życia... - pytała naprawdę zasmucona Bella.
- U mnie wszystko w porządku: dzisiaj dostałam awans, zaczęłam też budowę domu. Powoli do przodu.
Bella jednak patrzyła na mnie z niedowierzaniem, w końcu powiedziała :
- Cieszę się, że sobie radzisz,  tylko pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść z każdym problemem. Co tam dzisiaj serwujesz?
- Hot dogi, zapraszam! Chociaż może to niezbyt odpowiedni...
- Co, strój? Daj spokój, urwałam się z najnudniejszego przyjęcia ever. No to zobaczmy, jak wyszły ci te przysmaki. Poplotkujemy o trójkowych czasach. Sama przyznaj, wcale tu najgorzej nie jest, prawda?
- Najgorzej nie ale łatwo też nie można powiedzieć. Początki bywają trudne, ale damy radę!

środa, 15 lipca 2015

01. Poznajcie Główną Bohaterkę : Sophie na YouTube


   O Sophie można wiele powiedzieć ale nie to, że jest szalona!


No owszem, kiedyś tam miała fazę na "dziwne", mówiąc delikatnie, stroje...


Ale, umówmy się, która z nas nie ulegała chęci upodobnienia się chociaż troszeczkę do swojej idolki?


Z czasem jednak powróciła do swojego normalnego, zwyczajnego, pozbawionego fantazji wyglądu.


Kiedyś ktoś przyłapał Sophie na mówieniu do roślin. Sophie jednak szybko wytłumaczyła, że to daje roślinom motywacje do lepszego rozwoju. W każdej mądrej książce o tym piszą...


Był też mały incydent w salonie tatuażu...


Taa, na szczęście zrobiony z henny, zniknął po kilku tygodniach.


Z czasem Sophie częściej niż salony piękności, odwiedzała bibliotekę.


Szukała tam odpowiedzi na bardzo intrygujące ją pytanie : jaka drogę w życiu obrać? Jej bliscy wiedzieli: medycyna, stróż prawa... a ja?


Odpowiedź nadeszła nieoczekiwanie podczas spaceru. Sophie zastanawiała się nad tym, jak z małego atomu może powstać coś wspaniałego albo wręcz przeciwnie, strasznego. Tak oto Sophie znalazła swoją wielką miłość : naukę.

I to być może właśnie ta fascynacja sprawiła, że znalazła się w zupełnie obcej rzeczywistości...


W tej nowej rzeczywistości nie pamiętała : kim jest dokładnie, tylko mgliste wspomnienie imienia i nazwiska oraz miejsca skąd pochodzi. Przyznajcie : od tego można oszaleć!
Natomiast wyraźnie pamiętała, że była naukowcem i pewnie była w tym całkiem dobra więc może i tu pokaże na co ją stać?

Poznajcie Kochani Sophie :